wtorek, 28 lutego 2012

Take me down to the paradise city

Kiedy zaczynałam prowadzić bloga, zachłysnęłam się pięknem i oryginalnością ciuchów dostępnych w internecie. Pokochałam również niebotycznie wysokie obcasy i koturny, nie zważając na ich niepraktyczność. Wciąż uwielbiam niebanalne blogerki, które olśniewają wyjątkowymi strojami, ale zaczynam rozumieć, że w moim życiu piękno i oryginalność muszą łączyć się z praktycznością. Z bólem serca rozstaję się z nazbyt wysokimi butami i odpuszczam sobie kupno mocno wyciętych sukienek i topów. Na wiosnę koturny zamieniam więc na trampki i botki na niewysokim obcasie, a ciężkie torebki na plecak, zachowując przy tym oczywiście maksimum kobiecości.
Ostatnio moje życie wyglądało trochę jak Seria Niefortunnych Zdarzeń. Stłuczka, holowanie, zgubiona karta płatnicza… długo by tak można wymieniać. Wspominam o tym jednak nie z chęci pochwalenia się dziwnym zbiegiem złośliwych okoliczności, a z powodu natrafienia na artykuł o „gniewniku” w Glamour. Zaczęłam się zastanawiać, co jest takim moim gniewnikiem, miejscem, w które uciekam, gdy jestem wściekła i kiedy chcę wszystkich pozabijać. W takich momentach często wsiadam do auta. To mnie odpręża, pozwala mi zapomnieć o złości, pod warunkiem, że jadę gdzieś w teren, a nie kluczę po zakorkowanym mieście. Muszę przyznać, że lubię też komuś przyłożyć ;) Przydałby mi się w domu worek treningowy. Póki co zostaje mi siłownia, bo jako dama na boks ani jego pochodne raczej się nie skuszę. 

Sweter: Benetton
Spodnie: Stadivarius
Plecak, buty: Promod
Lenonki: Nasty gal

wtorek, 14 lutego 2012

It’s a beautiful day

Minął już rok. Nawet nie zauważyłam, gdzie przeleciało te 365 dni. 80 postów, ponad 900 zdjęć, sporo poświęconego czasu i jeszcze więcej dobrej zabawy. Patrząc na wszystkie stylizacje myślę o tym, jak bardzo się zmieniłam i jak różne oblicza ukazuję, jeśli chodzi o modę. Wciąż szukam swojego stylu. Coraz częściej udaje mi się nie popełniać gaf i dokonywać właściwych zakupów. Zmieniłam się jednak nie tylko z zewnątrz. Jestem bardziej pewna siebie i tego, czego w życiu chcę. Nie doszłabym do tego wszystkiego, gdyby nie moi bliscy. Jednej osobie chcę wyjątkowo podziękować akurat w tym dniu, a mianowicie mojemu fotografowi, Krystianowi. Gdyby nie on, prawdopodobnie nie założyłabym bloga, a już na pewno nie dodawałabym tylu zdjęć. Głównie dziękuję mu za cierpliwość. I za tworzenie zgranego, inspirującego się nawzajem duetu, który zaczął od zera, doszedł aż do tego satysfakcjonującego miejsca i, mam nadzieję, będzie nadal współpracował.
Dziękuję również moim czytelnikom i mam nadzieję, że wciąż jestem dla Was choć trochę inspirująca ;) Życzę wszystkim dużo miłości! Odnajdujcie ją w najbardziej zaskakujących miejscach i cieszcie się drobiazgami. To znana maksyma, ale nie każdy potrafi ją zastosować. Ja dopiero niedawno się tego nauczyłam :) 
Spódnica: Zara 
Dziurawy sweter: Bershka
Top: Colcci

piątek, 10 lutego 2012

So much craziness surrounding me

Udało mi się przetrwać najbardziej znienawidzony przeze mnie okres w roku, a mianowicie sesję zimową. I wyjść z niej z twarzą :) Teraz powoli wracam do formy, zapoznaję się z nowymi trendami na wiosnę-lato i szukam ostatnich okazji na przecenach. Jedną z nich była właśnie ta narzutka (kurtka? ponczo?), którą kupiłam za ok. 30% ceny wyjściowej. Chodziłam za nią ze dwa miesiące, ale wyrzuty sumienia związane z posiadaniem kilku innych okryć zimowych, nie pozwoliły mi na wcześniejszy zakup..
Co do najnowszych trendów, to muszę przyznać, że nie do końca się w nich odnajduję. Przejaskrawione printy, hawajskie motywy i pastele – podejrzewam, że sporo czasu zajmie mi oswojenie się z nimi. Na razie robię to w małych dawkach i zachwycam się wszechobecną żółcią i miętą, które urzekły mnie tak mocno dopiero w tym roku. Spodobał mi się też ponowny powrót do frędzli oraz kuse topy. Zamierzam się w nie zaopatrzyć na długo przed wakacjami, o których wciąż intensywnie myślę w tym mroźnym okresie. Uwielbiam zimową modę, ale marzę już o opróżnieniu mojej szafy w Krakowie z grubych kurtek i płaszczy. Powoli zaczynam odliczać dni do wiosny :)
Ponczo: Stradivarius
Spodnie, rękawiczki: Custo Barcelona
Buty: Bufalo London