wtorek, 27 września 2011

Somewhere over the rainbow

Jesień, jeśli chodzi o modę, to najbardziej inspirująca pora roku. Zwłaszcza taka jesień jak ta :) Ciepłe, przytulne swetry, kozaki, futerka, zakolanówki… I przyjemny chłód pozwalający odpocząć po włoskich upałach. Szkoda tylko, że słońce już tak szybko zachodzi.
Rozważam podzielenie się z Wami w najbliższym czasie kilkoma zdjęciami z mojego nowego pokoju w Krakowie. Jego urządzanie zabiera mi ostatnio sporo czasu. Nie jest jeszcze skończony, ale już mogę powiedzieć, że na pewno będzie dla mnie oazą spokoju i świetnym miejscem do odpoczynku :)
Nie wspominałam wcześniej, że po wizycie we Włoszech buty za kolano stały się moją obsesją. Jednak para, którą znalazłam we Florencji, trzykrotnie przekroczyła mój budżet na wszystkie wyjazdowe wydatki. Ale Bershka zrobiła mi niespodziankę! Kozaki widniejące na zdjęciach są nawet lepsze od tamtych – wygodne, miłe w dotyku i wyglądają świetnie na moich chudych nogach. W większości  butów tego typu wyglądam, jak to mawia moja babcia, "jak kot w butach". Ale te są idealne


















Sweter: H&M
Buty: Bershka
Pierścionek: Aldo

wtorek, 20 września 2011

Pinch of the Wild West

Na zdjęciach powyżej uwieczniłam kosmetyki Kiko, które zakupiłam we Florencji i które obiecałam Wam pokazać. Wypróbowałam już wszystkie i jestem bardzo zadowolona. Lakiery są trwałe, a każdy z nich kosztował tylko 2 euro! Część z nich jest moja, a część mamy, ale podejrzewam, że i tak starczą nam na cały rok ;) Na kolejnym zdjęciu po kolei znajdują się:
1) najtrwalszy eye liner, jaki kiedykolwiek miałam (najlepsze jest w nim to, że raz wydaje się niebieski, a raz zielony)
2) granatowy flamaster do paznokci, świetny do kolorowego frechu
3) tusz do rzęs z okrągłą końcówką
4)pomadka w idealnym kolorze i o idealnej trwałości i konsystencji
5) cień do powiek w pisaku, łatwy w użyciu i tak samo trwały jak pomadka i eye liner
Z wyjątkiem tuszu do rzęs, którego nie poleciłabym tylko ze względu na szczoteczkę, każda z tych rzeczy jest obecnie nieodłączną częścią mojego już jesiennego makijażu.

Do dzisiejszej stylizacji z koszulą z Portobello dobrałam mój kolejny włoski nabytek – botki z miękkiej skóry. Mam nadzieję, że będą mi służyć tak długo, jak służą mojej mamie kozaki, które kupiła 11 lat temu w Hiszpanii. Cały outfit zwieńczyłam warkoczami i czarną kreską. To mój sposób na szczyptę dzikiego zachodu ;)
Koszula: Portobello Vintage Butik
Spodnie: River Island
Botki: Scarlet J.
Bransoletki: Parfois, Six

niedziela, 11 września 2011

It's not the end, it's just a beginning

Już po wszystkim. Zostały tylko zdjęcia, pamiątki, tyle pysznego jedzenia, ile zmieściło się w przenośnej lodówce, opalona skóra i oczywiście wspomnienia :) To ostatni post ze zdjęciami z Włoch. Kilka z San Gimignano i pare z ostatnich dni nad morzem. Wkradł się też most we Florencji i opactwo niedaleko miejsca, w którym mieszkaliśmy. Żeby jeszcze raz zobaczyć, chociaż w filmie, przepiękne tereny, które dopiero co opuściłam, oglądnęłam wczoraj „Listy do Julii”. Dziwne, że wcześniej tego nie zrobiłam. Zadziwiające jest również to, że choćby nie wiadomo w jakim stopniu niektóre filmy były przewidywalne, to i tak chwytają za serce, tak jak ten.
Teraz oswajam się z modą jesienną. Shopping we Florencji pozwolił mi lepiej zapoznać się z jesiennymi trendami i wyrobić sobie zdanie na ich temat. Póki co poszukuję sztybletów, których tam nie dostałam. Może coś polecacie? 





















Sukienka w róże: Terranova
Czarna tunika: Collci
Biała sukienka: Stradivarius
Kamizelka: Terranova
Obroża: Kate&Kate

czwartek, 8 września 2011

Unforgettable journey

Już tylko dwa dni dzielą mnie od powrotu do rzeczywistości. Chyba trochę tęsknię za domem :) Chociaż jak sobie pomyślę, że z 30 stopniowych upałów mam przenieść się w realia polskiej jesieni, to od razu robi mi się zimno. Ostatnie dni wyjazdu spędzamy nad morzem, właściwie tylko po to, by w końcu wypocząć, a nie zwiedzać. Osobiście czuję się trochę  znudzona leniuchowaniem. Ja nie potrafię usiedzieć na miejscu ;)
Wcześniej zwiedzaliśmy Florencję. 2 intensywne dni okupione bólem nóg i totalnym zmęczeniem, chyba najlepsze podczas tego wyjazdu. Nie mam zbyt wielu zdjęć, gdyż nie było czasu na ich robienie, dlatego zamieszczam te z poprzednich wycieczek.
Florencja robi piorunujące wrażenie, zwłaszcza, gdy mieszka się w starym hotelu w kamienicy, 100 metrów od najważniejszego zabytku w mieście – katedry Santa Maria del Fiore. O wiele bardziej cieszyło mnie napawanie się urokami miasta, niż zabytkami. Nie przeczę, że Wenus z Milo, czy Dawid Michała Anioła robią ogromne wrażenie, ale samo miasto wraz ludźmi, scenerią i atmosferą robi o wiele większe. Tak na marginesie, to dużo więcej czasu poświęciłam obejrzeniu wnętrza Hard Rock Cafe niż przyglądaniu się obrazom Boticellego ;)
Jako fanka pięknych butów, nie mogłam odpuścić sobie przejścia przez najbardziej zachęcające sklepy z włoskimi, nieznanymi mi wcześniej markami. Ceny są w nich niebotyczne! Ale wyjątkowość tych butów na nie zasługuje. Jedne z przepięknych, włoskich skarbów, oczywiście nie w tak nieosiągalnej cenie, pokażę Wam jak tylko wrócę do Polski. Tu jest na nie trochę za ciepło. Również Zara pozytywnie mnie zaskoczyła ilością i różnorodnością ciuchów. Wydaje mi się, że są one o wiele lepsze niż w Krakowie.
Kolejną firmą, która zwróciła moją uwagę było Kiko Cosmetics. Sklep był otwarty bardzo długo i przez cały czas szturmowały go tłumy kobiet. Rozległa oferta zawierała chyba wszystko, czego dusza zapragnie (z wyjątkiem perfum). Zaprezentuje i opiszę Wam ich kosmetyki również po powrocie. Jeśli coś Wam się spodoba, zawsze możecie zamówić to na ich stronie www.kikocosmetics.com .








 













Body, szorty: River Island
Kapelusz: Cubus

Sandały: Hegos
Pierścionek: Romwe