piątek, 8 czerwca 2012

A sea was storming inside of me

To zabawne, jak zawsze przed wakacjami kobiety dostają powera i starają się nadrobić tygodnie niechodzenia na siłownię w miesiąc, zlikwidować cellulit najlepiej w kilka dni i doprowadzić każdy centymetr swojego ciała do ładu i składu. Pod tym względem doceniam sesję – nie pozwala mi zwariować na punkcie dopracowywania wszystkiego przed godziną zero (czytaj – przed wskoczeniem w bikini). Musze jednak przyznać, że zamieniłabym wegetowanie w łóżku otoczona przez stertę kserówek na każdy, nawet najcięższy trening. Ciekawe, czy nadal będę taka chętna na wysiłek, kiedy skończy się sesja…
Sukienka, pasek: Zara
Nausznica: Parfois
Torebka: Massimo Dutti
Pierścionki: Aldo, Asos

5 komentarzy:

  1. wyglądasz bosko, wszystko mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Extra! taki zestaw kojarzy mi się z... greckimi wyspami. ;)
    Kolor pomadki rewelacyjny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Asymetria jest już wszędzie, ale ja jestem zakochana w tym trendzie ;) Sukienka jest prześliczna.

    OdpowiedzUsuń