Wakacje mają to do siebie, że gdy dni są
ciepłe i spędza się je z bliskimi, to mijają nadzwyczaj szybko. W zapasie mam
jeszcze studencki miesiąc, więc poczucie upływających chwil nie trzyma mnie tak
mocno, jak za szkolnych czasów. Przede mną Wenecja, Rzym, wybrzeże Amalfi… Już za
niecałe dwa tygodnie :) W głowie jednak szumią mi nadal koncerty, na których byłam
w przeciągu ostatnich 3 tygodni. Impact Fest, Madonna, Coke Live – muzyczny szał
w doborowym towarzystwie, okupiony niemiłosiernym bólem nóg, sypianiem na
dworcach i trawniku pod Pałacem Kultury i poruszaniem się „urokliwą” polską
koleją. Dodatkową atrakcją podczas festiwali, a właściwie konkretnie Coke’a,
było Silent Disco. Muszę przyznać, że w tym roku zetknęłam się z nim po raz
pierwszy i obecnie jestem tak zakochana, że czekam
tylko na spopularyzowanie tego typu miejsc. Polecam ściąganie od czasu do czasu
słuchawek w trakcie. Uwierzcie, warto posłuchać tego fałszowania ;)
Spędziłam też kilka dni w Warszawie, napawając się urokami stolicy i zastanawiając, czemu co druga dziewczyna nosi tam asymetryczną sukienkę lub spódnicę. Fascynujące. Z ciekawych miejsc poza ogrodami biblioteki UW odwiedziłam oczywiście słynną Charlotte na Placu Zbawiciela oraz Bubbleology na Chmielnej, gdzie pierwszy raz miałam okazję spróbować ponoć tak popularnych na świecie napojów na bazie czarnej lub zielonej herbaty z kuleczkami tapioki i różnymi, wręcz dziwacznymi, dodatkami. Muszę przyznać, że są pyszne i wcale nie tak drogie, porównując ich ceny do innych napojów sprzedawanych w knajpach. Chcąc nie chcąc wpadłam także do Złotych Tarasów, gdzie właściwie interesowało mnie jedno miejsce – sklep Victoria’s Secret. Tak jak się spodziewałam, jest w nim różowo, ciasno, a zapach słodkich perfum przytłacza. Nie oparłam się jednak mgiełkom do ciała i wyszłam ze sklepu będąc szczęśliwą posiadaczką dwóch o zapachach mango i bliżej niezidentyfikowanej słodkiej mieszanki.
Spędziłam też kilka dni w Warszawie, napawając się urokami stolicy i zastanawiając, czemu co druga dziewczyna nosi tam asymetryczną sukienkę lub spódnicę. Fascynujące. Z ciekawych miejsc poza ogrodami biblioteki UW odwiedziłam oczywiście słynną Charlotte na Placu Zbawiciela oraz Bubbleology na Chmielnej, gdzie pierwszy raz miałam okazję spróbować ponoć tak popularnych na świecie napojów na bazie czarnej lub zielonej herbaty z kuleczkami tapioki i różnymi, wręcz dziwacznymi, dodatkami. Muszę przyznać, że są pyszne i wcale nie tak drogie, porównując ich ceny do innych napojów sprzedawanych w knajpach. Chcąc nie chcąc wpadłam także do Złotych Tarasów, gdzie właściwie interesowało mnie jedno miejsce – sklep Victoria’s Secret. Tak jak się spodziewałam, jest w nim różowo, ciasno, a zapach słodkich perfum przytłacza. Nie oparłam się jednak mgiełkom do ciała i wyszłam ze sklepu będąc szczęśliwą posiadaczką dwóch o zapachach mango i bliżej niezidentyfikowanej słodkiej mieszanki.
ale pięknie wyglądasz!
OdpowiedzUsuńpiękna!!! i ten kolor sweterka !!!
OdpowiedzUsuńoczywiście obserwuję !!!
http://newlifewithfashion.blogspot.com/
jeju, jaki piękny kolor pomadki!
OdpowiedzUsuńCudna bluzka, idealny kolor!
OdpowiedzUsuńŚwietny kolor tej bluzki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.